
Niestety w naszym regionie również, chodzą już słuchy o tym, że oprócz przedsiębiorców na kary narażeni są również goście. - Sankcje dla klientów otwartych - mimo lockdownu - lokali są wręcz bardzo prawdopodobne. Jak donosi Onet.pl w wywiadzie z adwokatami z inicjatywy Wolne Sądy - gości/klientów władza może ukarać tak samo, jak karała uczestników demonstracji. Podkreślają, że zwykła wizyta w restauracji może skończyć się nawet oskarżeniem o przestępstwo. Na szczęście niemal pewne jest, że sądy takie oskarżenie odrzucą, podobnie jak już dziś masowo unieważniają mandaty oraz kary nałożone przez sanepid.
Wynika z tego, że dla klientów może skończyć się takimi samymi sankcjami, jakie grozić mogą samym przedsiębiorcom - może to być mandat z kodeksu wykroczeń, kara administracyjna od sanepidu albo nawet oskarżenie o przestępstwo z kodeksu karnego. - Mandatu, oczywiście, nie powinniśmy przyjmować, niech policja kieruje sprawę do sądu - mówi Onetowi mec. Sylwia Gregorczyk-Abram. - Dotąd praktyka jest taka, że sądy uznawały takie mandaty za bezpodstawne.
- Gorzej jest, jeśli funkcjonariusze skierują notatkę do sanepidu, co robią bardzo często. Wtedy nie mamy żadnego pola manewru, pieniądze zostaną nam ściągnięte z konta, wtedy musimy odwołać się do sądu administracyjnego, gdzie całe szczęście także te kary są masowo unieważniane.
Podsumowując - korzystając z usług branży, które zostały zamknięte przez rządowy lock-down musimy się liczyć z tym, że zostanie na nas nałożona kara. W finalnym efekcie pewnie nie zapłacimy jej lub w najgorszym wypadku odzyskamy swoje pieniądze, niestety będzie to nas kosztowało nieco czasu i zaangażowania.